
Zakończyliśmy mistrzostwa świata, które zostały rozegrane w Słoweńskim Portoroz.
Reprezetację narodową stanowili zawodnicy wyłonieni w ramach eliminacji krajowych, a byli to wg. rankingu eliminacji: Maksymilian Ambroziak (Sailing Legia), Wiktor Kruszyński (AWFiS Gdańsk) Milan Puskar (Sailing Legia), Jan Pietuszko (Sailing Legia), Jerzy Rułka (AWFiS Gdańsk).
Do Portoroz przyjechaliśmy niespełna 2 tygodnie po zakończeniu krajowych eliminacji, od początku wiedzieliśmy, że należy się spodziewać słabo wiatrowych warunków i tu nasze oczekiwania się sprawdziły. Przed rozpoczęciem zawodów przeważał zachodni wiatr o prędkości 7-10 węzłów i w tych warunkach nasi zawodnicy radzili sobie z każdą godziną coraz lepiej. Trenowaliśmy z wieloma mocnymi teamami min. BRA, USA, SWE, SLO dzięki czemu nasi zawodnicy poczuli się pewniej. Wiedzieliśmy, że mamy dobrą prędkość. Po trzech dniach treningów przyszedł czas na dzień odpoczynku, który w pierwszej części poświęciliśmy na przygotowanie łodzi do pomiarów a następnie udaliśmy się na basen.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy od pomiarów sprzętu, które nasza ekipa przeszła bez większych problemów. Pomiary były bardzo dokładne – mierzono nawet wysokość gumek w skrzynce mieczowej, która nie może przekraczać 30 mm ;)
Po pomiarach wzięliśmy udział w oficjalnym otwarciu, które było zorganizowane w pobliżu naszego hotelu, a ceremonię uświetnił występ lokalnej drużyny koszykarskiej zajmującej się akrobatycznymi „wsadami” do kosza – naprawdę było na co popatrzeć.
Prognoza na regaty (mistrzostwa świata trwają 8 dni) była bardzo wymagająca – wiatr 5-11 knt i codzienny upał 32-37 stopni… Tak wysokie temperatury wymagały od zawodników bardzo profesjonalnego podejścia i tu z pomocą przyszła firma Hidration, która wyposażyła trenerów i zawodników w napoje hipotoniczne, bidony, ręczniki chłodzące (mega!), oraz chłodzące kamizelki. Zawody zaczęliśmy z „wysokiego C” bo w pierwszym wyścigu mieliśmy na pierwszym znaku zawodników w TOP 5 w 3 grupach, ostatecznie dowieźli miejsca w pierwszej dziesiątce co tylko zaostrzyło ich apetyty. Przez kolejne 2 dni nie było jednak już tak łatwo, ponieważ wszyscy połapali się w schemacie, który należało realizować co spowodowało ogromny tłok na starcie przy korzystnym końcu. Nasi zawodnicy nie składali jednak broni i próbowali walczyć o każdy centymetr. Nie za każdym razem to wychodziło dlatego też po rundzie eliminacyjnej mięliśmy jednego zawodnika w grupie złotej, trzech w srebrnej i jednego w brązowej. Pomiędzy rundą eliminacyjną, a finałową były zaplanowane dwudniowe mistrzostwa w formule drużynowej. Team racing zaczęliśmy od długiego oczekiwania na wiatr. W pierwszej rundzie byliśmy rozstawieni do pojedynku z reprezentacją Niderlandów. Po kilku godzinach czekania na brzegu komisja postanowiła rozpocząć regaty z tym, że zmieniono format i od razu startowaliśmy w formule tzw. „KO” – przegrywasz 1 mecz i odpadasz. Nasz team nie miał zbyt wielu okazji do wspólnych treningów w tej formule i pomimo wielkiego zaangażowania nasza drużyna przegrała już w pierwszym meczu, a szkoda, bo przed regatami udawało nam się zwyciężać np. z teamem SWE, który zakończył regaty na 4 miejscu.
Kolejnym etapem zmagań były finały w wyścigach indywidualnych. Pierwszy wyścig finałów nie przyniósł wielu zaskoczeń, w dalszym ciągu warunki były „schematyczne”, tylko zawodnicy w grupach byli „szybsi” i mniej było przypadkowych osób na starcie – w szczególności w grupie złotej i srebrnej. Tu warto wspomnieć fantastyczny wyścig Wiktora, który prowadził większość wyścigu by na mecie przegrać o kilka centymetrów, i ostatecznie zajął drugie miejsce. Kolejne dwa dni finałów przyniosły zupełnie nowe warunki, wiatr obrócił się i zaczęło wiać od brzegu. Zmiany były bardzo nieregularne i często nieprzewidywalne co najlepiej pokazał ostatni wyścig regat gdzie na pierwszej halsówce przyszła prawa zmiana o 15 stopni i trzymała blisko 12 minut pogrążając „lewą część stawki” w grupie złotej i srebrnej. By na drugiej dać szansę im szansą w postaci lewej zmiany o 20 stopni.
Regaty mimo naszych zaostrzonych apetytów po pierwszych wyścigach zaliczamy do udanych. Były to pierwsze zawody tej rangi dla wszystkich naszych reprezentantów, a warto przypomnieć że reprezentację mięliśmy jedną z najmłodszych ponieważ stanowili ją dwunastolatek (Jan), trzynastolatkowie (Wiktor, Milan, Max) oraz czternastolatek (Jerzy). Także Ci Panowie są z pewnością przyszłością tej klasy i nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa!!
Trener
Adrian Palus
































